Tym z Państwa, którzy czują się nieco zagubieni w natłoku informacji o sukcesie/porażce polskiego rządu w Brukseli, polecam załączony tekst, który precyzyjnie wyjaśnia, co w sensie prawnym stało się 10 grudnia 2020 roku na spotkaniu europejskich przywódców. A ponieważ wszyscy jesteśmy zabiegani, pozwalam sobie na krótkie streszczenie tego tekstu i uzupełnienie go o kilka przemyśleń.
Category Prawo
Czy ważność w prawie ocenia się tak jak ważność ruchów w szachach?
Czy prawo jest podobne do szachów? Andrei Marmor twierdzi, że tak. Szachy jako gra są kreowane przez tzw. reguły konstytutywne, na mocy których coś fizycznego uzyskuje specjalny status: kawałek drewna w kształcie konia staje się szachowym skoczkiem i może w określony sposób poruszać się po szachownicy. Podobnie w prawie – konkretny człowiek otrzymuje status sędziego i w związku z tym może wykonywać pewne „ważne ruchy” – np. wydawać ważne wyroki.
W nowym artykule staram się pokazać, że mimo pewnych podobieństw między szachami a prawem, istnieje między nimi kluczowa różnica: szachy, jak każda gra wg J. Huizingi, są praktyką oderwaną od życia, sztucznie z niego wydzieloną, udawaną. Jak pisze Huizinga, słowo „iluzja” pochodzi od „in-ludere”, a więc od bycia w grze, zabawie. Tymczasem prawo, mimo że oparte na wyobrażeniach i swoistych iluzjach (czymże bowiem jest np. „spółka z o.o.” jeśli nie tworem mentalnym) oddziałuje na życie realne z całą mocą.
Dlatego też rozważania na temat ważności czy nieważności czynności prawnych, w przeciwieństwie do ważności czy nieważności szachowych ruchów, muszą być powiązane ze skutkami tych czynności w świecie rzeczywistym. W innym przypadku pozostaniemy ślepymi formalistami. Nie piszę o tym wprost, ale dyskusja na temat ważności czy nieważności pewnych działań prawnych (np. „wyroków” TK), okazała się ostatnio kluczowa nie tylko dla prawników, ale dla wielu z nas, którzy oceniali decyzję TK w sprawie aborcji, dyskutowali nad tym, czy trzeba ją publikować, i zastanawiali się, czy ważniejsza jest jej formalna ważność czy raczej rzeczywista efektywność, związana z jej stosowaniem przez lekarzy, prokuraturę czy sądy.
Ten i inne argumenty ważne dla dyskusji o ważności w prawie przedstawiam w poniższym artykule. Stawiam pytanie, czy można uzyskać kompetencję do wydawania rozkazów przez sam fakt, że ludzie je wykonują, mimo że wcześniej nikt nam takiej kompetencji nie przyznał. Proponuję także eksperyment myślowy, porównujący obrączkę ślubną jako obiekt społeczny z pierścieniem, którego pożądał Sauron we „Władcy pierścieni”.
Zainteresowanych filozofią prawa zachęcam do przeczytania artykułu „Constitutive Conventions in Law and the Problem of Their Primacy” oraz do przedstawiania uwag w komentarzach.
https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=3724962
Precz z władzą, która nie szanuje zasad
Jeśli nie jesteś zwierzęciem futerkowym, masz legislacyjnego pecha
Problem z Morawieckim, który latem przekonywał Polaków, że wirus jest w odwrocie, polega nie tylko na tym, że wprowadzał wtedy ludzi w błąd. Wszystko wskazuje na to, że tak myślał i dlatego jako premier nie przygotował swojego rządu i Polski na drugą falę COVID. Zamiast tego rząd zajmował się wyborami, walką o stołki i wpadkowymi ustawami, jak np. ustawa futerkowa. O ryzyku zajmowania się problemami społecznymi w złej kolejności piszę w dzisiejszym felietonie w Magazynie Gazety Wyborczej.
Tworzenie prawa ma uznaną na świecie metodologię – nazywa się oceną skutków regulacji (OSR). Jej zadaniem jest wylanie wiadra zimnej wody na rozpalone głowy polityków, którzy właśnie uznali, że dany problem jest donioślejszy od innych, i dlatego trzeba wszystko rzucić. Jednym z elementów OSR jest racjonalne ustalenie, które problemy społeczne wymagają rozwiązania w pierwszej kolejności. To kluczowe z jednego powodu: czas parlamentarny nie jest z gumy. Parlament ma określoną liczbę posiedzeń, które trwają określoną liczbę godzin, i w danej kadencji może uchwalić określoną liczbę ustaw.
Dlatego potrzebna jest selekcja problemów, które zasługują na rozwiązanie legislacyjne w pierwszej kolejności. OSR dogłębnie analizuje problem oraz pokazuje, co się stanie, gdy się go nie rozwiąże. Premier na podstawie OSR może ocenić, które problemy są kluczowe, bo ich nierozwiązanie spowoduje najpoważniejsze negatywne skutki.
U nas jednak błyskawiczny, intuicyjny OSR przeprowadza siedzący na kanapie przed telewizorem lub komputerem Jarosław Kaczyński. Jego ogląd sytuacji decyduje, jakie problemy się rozwiązuje, a jakich nie. Jeśli jesteś kotem albo innym zwierzęciem futerkowym, masz szczęście. Ale jeżeli znajdujesz się poza empatycznym zasięgiem emocji Kaczyńskiego, to masz pecha. To legislacja współczucia. To polityka indywidualnego wglądu w to, co dobre i słuszne. Znane zresztą z historii. Kiedy Saparmurat Niyazov, dożywotni prezydent Turkmenistanu, rzucił w 1997 roku palenie, nakazał to samo wszystkim członkom gabinetu. A ponieważ akurat kochał konie, to zrobił dla nich wiele dobrego. Dodatkowo zakazał baletu, opery, a także noszenia brody oraz długich włosów przez mężczyzn. Nie wiem dlaczego. Może po prostu ich nie lubił.
Tak to wygląda. Kiedy Słońce Narodu nie ma akurat nikogo w szpitalu, trudniej o ustawy reformujące służbę zdrowia. Jeśli akurat nie ma dzieci, trudno o reformę dziecięcej opieki psychiatrycznej. Ale za to, jeśli coś kocha lub czegoś nienawidzi, ta miłość lub nienawiść stają się najlepszym powodem uchwalenia ustawy.
Więcej na ten temat pod linkiem:
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,26382813,marcin-matczak-jako-prawnika-ustawa-futerkowa-niepokoi-mnie.html
Jak powinny zachować się uczciwe władze RP w czasie epidemii
Znajomy zasugerował mi, że warto może napisać post o tym, jak UCZCIWIE powinny zachować się władze RP w obecnej sytuacji konstytucyjnej. Ma rację – nawet jeśli wydaje się to jasne, nie jest oczywiste dla wszystkich.
1. Uczciwe władze RP powinny już dawno ogłosić najmniej inwazyjny ze stanów nadzwyczajnych, czyli stan klęski żywiołowej. Włosi stan nadzwyczajny z powodu koronawirusa ogłosili 31 stycznia, wiele państw zrobiło to niedługo potem. Nasza władza ciągle wmawia nam, że stanu wyjątkowego nie ma, choć kraj został właściwie zamknięty i nic normalnie nie funkcjonuje
2. Uczciwe władze RP powinny oprzeć się na art. 232 Konstytucji i ustawie o stanie klęski żywiołowej, zgodnie z którą taki stan ogłasza się, żeby przeciwdziałać skutkom katastrofy naturalnej (art. 2 ustawy), a katastrofą naturalną jest między innymi masowe występowanie choroby zakaźnej ludzi (art. 3 ustawy). Czyli dokładnie to, co teraz występuje.
3. Uczciwe władze RP powinny wskazać obywatelom, że zgodnie z art. 228 ust 7 Konstytucji, „W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu (…) nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu.” Ten konstytucyjny mechanizm został wpisany do Konstytucji RP 23 lata temu, aby zadziałać dokładnie w takich sytuacjach, jak nasza obecna. Nie jest jednak wciąż wykorzystywany.
4. Uczciwe władze RP powinny na podstawie art. 228 ust. 7 Konstytucji w związku z Jej art. 8 ust. 2 (bezpośrednie stosowanie konstytucji) odwołać wybory 10 maja, poczekać do końca epidemii (np. do czerwca), odliczyć 90 dni i zorganizować wybory w normalnych warunkach. Uczciwe władze RP nie wmawiają obywatelom, że odsunięcie wyborów grozi destabilizacją polityczną. Nie grozi, bo zgodnie z Konstytucją kadencja Prezydenta zostaje odpowiednio przedłużona.
5. Uczciwe władze RP nie powinny w czasie epidemii ani chwili poświęcać wyborom, bo jest to po prostu zbrodnia – wokół umierają ludzie i upada gospodarka. Czas pracy parlamentu i rządu nie jest z gumy. Każda chwila poświęcona a spotkania, analizy, negocjacje polityczne (np. Kaczyńskiego z Gowinem), każde ustalenia dotyczące wyborów (np. Morawieckiego z Sasinem) to czas, którego zabraknie, aby uratować czyjeś życie lub zdrowie, aby uratować dorobek czyjegoś życia, czyjeś miejsce pracy. W czasie epidemii nie ma czasu na nic innego niż zwalczanie epidemii! Poczta Polska powinna skupić się na przyspieszonym przekazywaniu przesyłek ważnych dla ratowania życia i zdrowia, a u nas musi przestać dostarczać zwykłe przesyłki, żeby podołać organizacji wyborów. Przecież to jest absurd. W idei stanu nadzwyczajnego klęski żywiołowej chodzi o jedno – spory polityczne mają zostać odsunięte na bok, a nie stać się centrum zainteresowania rządu, wszyscy, absolutnie wszyscy muszą zająć się ratowaniem ludzkiego życia i zdrowia, a nie zagwarantowaniem sobie kolejnych pięciu lat na państwowym garnuszku!
6. Uczciwe władze RP nie wmawiają ludziom, że nie można ogłosić stanu klęski żywiołowej, bo państwo musiałoby płacić odszkodowania firmom, które nie mogą z powodu takiego stanu funkcjonować. Przecież o to właśnie chodzi, że kiedy dla ochrony nas wszystkich poświęca się dobytek, dorobek i majątek niektórych, należy im się odszkodowanie. To najbardziej normalna zasada i uczciwe władze nie nadużywają prawa, żeby wykpić się z obowiązku pomocy szczególnie poszkodowanym. Władze, które tak działają, korzystają z cudzego nieszczęścia.
7. Uczciwe władze RP nie okłamują obywateli, że wprowadzenie stanu nadzwyczajnego klęski żywiołowej oznacza wojsko na ulicach i zamknięte media, niczym w stanie wojennym. Konstytucja jasno mówi w art. 228 ust. 5, że wszelkie działania władz w czasie stanu nadzwyczajnego muszą być PROPORCJONALNE, a więc adekwatne do zagrożenia. W stanie klęski żywiołowej wojsko nie jeździ po ulicach czołgami, tylko pomaga lekarzom albo osobom starszym. W czasie klęski żywiołowej władza nie zamyka mediów, tylko korzysta z ich pomocy, aby skuteczniej komunikować się ze społeczeństwem.
8. Uczciwe władze RP nie kłamią i nie wykorzystują narodowej tragedii do własnych, egoistycznych celów politycznych, bo to jest obrzydliwe. Po prostu.
Tak robią uczciwe władze. A jak robią nasze, każdy widzi.
Wojna metafor w sprawie list poparcia do neoKRS
Mamy walkę metafor w sprawie list poparcia do neoKRS. PiS przedstawia dwie fałszywe metafory:
Doniosłość niezawisłości
O niezawisłości mówi się w ostatnich latach dużo. Czymże ona jednak tak naprawdę jest? Uznaje się, że ma dwa wymiary: wewnętrzny i zewnętrzny. Wewnętrzna niezawisłość sędziego to jego zdolność do oparcia się naciskom, na przykład naciskom politycznym, ale nie tylko – także naciskom wielkiego biznesu, mediów, czy sądzonego właśnie celebryty i jego zagorzałych fanów. Zewnętrzna niezawisłośćto zorganizowanie w taki sposób pracy sędziego, aby przed naciskami nie miał okazji się bronić, używając do tego celu siły swej wewnętrznej niezawisłości.
Te dwa rodzaje niezawisłości tłumaczy dobrze metafora samolotowa. Niezawisłość wewnętrzna sędziego jest jak wewnętrzna zdolność kapitana samolotu, aby nie podporządkować się naciskom pasażerów. Nawet jeśli tymi pasażerami są ważni politycy, którzy koniecznie chcą zmienić trasę lotu samolotu, a to oznaczałoby przelot na niebezpiecznym terytorium. Oprócz jednak odporności pilota na naciski, zapewnia mu się takie warunki pracy, aby się tą odpornością jak najrzadziej wykazywać musiał. Zewnętrzny wymiar niezawisłości obrazuje zasada sterylności kokpitu – nikogo nie ma w nim być, nikt nie mapilotowi przeszkadzać pilotowi w staraniach, aby bezpiecznie wylądować. Podobnie, nikt nie ma sędziemu przeszkadzać w jego staraniach, aby wydać bezstronny wyrok.
Jak wyjaśnić doniosłość niezawisłości? Z pomocą przychodzi nam metafora lekarza. Wyobraźmy sobie, że w naszym kraju władzę zdobywa partia, która ma bardzo zdecydowane stanowisko w jakichś sprawach medycznych. Na przykład Partia Absolutnych Przeciwników Aborcji, Partia Ochrony Dzieci przed Złem Szczepionek, czy też partiazrzeszająca tzw. świadków Jehowy, którzy ze względów religijnych sprzeciwiają się transfuzji krwi. Wyobraźmy sobie następnie, że partia ta wymienia wszystkich lekarzy w polskich szpitalach – zwalnia bardziej doświadczonych, powołuje mniej doświadczonych, a jednocześnie jasno komunikuje, że oczekuje od lekarzy „postawy służebnej wobec państwa”. Dodatkowo, lekarze, którzy publicznie sprzeciwiają się poglądom medycznym bliskim partii rządzącej są publicznie krytykowani w mediach rządowych, a nawet zaczyna się wobec nich prowadzić postępowania dyscyplinarne. Oczywiście – jak głosi propaganda – wszystko to robi się, aby wśród lekarzy nie było świętych krów, a ci, którzy są uczciwi, mogą spać bezpiecznie.
Następnie wyobraźmy sobie, że przychodzimy do takiego zreformowanego szpitala z problemem medycznym. Przychodzi kobieta w ciąży, dla której donoszenie dziecka zagrożą jej życiu. Przychodzi ojciec z dwulatkiem, aby go zaszczepić. Po wypadku trafia tam dziewczyna, którapotrzebuje przetoczenia krwi. I lekarz radzi, aby ciąży nie usuwać, aby dziecka nie szczepić, i aby nie dokonywać transfuzji. Pytamy, czy jest co do tego absolutnie przekonany. Mówi, że robi to wyłącznie w oparciu o swoją wiedzę medyczną. Pytamy, czy nie mówi tak, bo jest naciskany przez rząd. Odpowiada, że on się czuje niezawisły i żeby go takim pytaniem nie obrażać.
Wiecie, co jest najgorsze w naruszeniu niezawisłości zewnętrznej? To, że nawet jeśli ten lekarz jest porządnym, odważnym człowiekiem, nawet jeśli w tym konkretnym przypadku ma rację, nawet jeśli istnieją rzeczywiste medyczne powody dla jego decyzji, i tak mu nie uwierzycie. Przecież czasami nie wolno szczepić. Być może zdarza się tak, że transfuzja nie jest rekomendowana. Nie ma to znaczenia – i tak nie uwierzycie, bo w najważniejszej dla was sprawie nie macie pewności, czy ktoś nie uległ naciskom. I pójdziecie do innego lekarza.
Zniszczenie niezawisłości w jej wymiarze zewnętrznym niszczy sens zawodu lekarza i niszczy sens zawodu sędziego, bo niszczy zaufanie. Nawet jeśli w konkretnym wyroku sędzia orzeknie wyłącznie na podstawie swojego sumienia i praw, nie uwierzymy mu, jeśli publicznie się na niego naciska, a decyzja jest przypadkowo zgodna z tymi naciskami. Dlatego właśnie nie wolno naruszać niezawisłości ani w przypadku lekarza, ani w przypadku pilota, a przede wszystkim w przypadku sędziego. Bo nie ma „prywatnych” sędziów, do których można by pójść, aby skonsultować swój przypadek, tak jak można pójść do prywatnego lekarza, jeśli nie ufa się temu, którego wynagradza państwo. Dlatego prawo polskie, unijne i międzynarodowe mówi, że sąd zależny od kogoś nie spełnia podstawowego wymogu bycia sądem. Taki sąd nie może decydować o ludzkich sprawach, bo nikt mu nie uwierzy, że decyduje w oparciu o prawo.
Fragment mojego artykułu z dzisiejszego wydania Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej.
Czas się cofnąć
Jak wygląda krajobraz polskiej praworządności po wczorajszej uchwale SN? Podsumujmy fakty:
Kilka komentarzy do dzisiejszego wyroku TSUE
Wyrok TSUE nie jest bezpośredni, ale kryterialny – daje polskim i europejskim sądom kryteria, wg których mają oceniać legalność neoKRS i status powołanych przez nią sędziów. To kryterium to ich niezależność od polityków w percepcji społecznej – np. brak reprezentowania sędziów
„Percepcja” została obśmiana przez polski rząd jako „wrażenie”, ale to poważne kryterium prawne, wynikające między innymi z orzecznictwa Trybunału w Strasburgu i dające się zmierzyć. Np. w żadnym kraju EU 90 proc. sędziów nie uznaje, że ich KRS ich nie reprezentuje.
Wyrok TSUE oznacza odroczoną śmierć neoKRS, Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Ta śmierć nastąpi nie w wyniku bezpośredniego działania TSUE, ale przez działanie sądów w PL i UE, które na podstawie wyroku TSUE będą pomijać decyzje sędziów powołanych przez neoKRS.
W wyniku wyroku TSUE sądy będą mieć prawo i obowiązek (1) przejąć kompetencje sądów, w których zasiadają sędziowie powołani przez neoKRS, (2) zlekceważyć ich wyroki. To oznacza, że bez zmiany neoKRS i każda jej decyzja o powołaniu sędziów nie będzie miała żadnego prawnego skutku.
Po wyroku TSUE każda decyzja neoKRS o powołaniu sędziów będzie zwiększać chaos prawny w Polsce. Każdy sąd wyższej instancji i każdy sąd zagraniczny będzie musiał ocenić, czy taki sędzia jest w ogóle sędzią i czy wyroki przez niego wydane są wyrokami.
Żaden obywatel nie będzie mógł polegać na wyroku wydanym przez sędziego powołanego przez neoKRS – taki wyrok, w sprawie nieruchomości czy opieki nad dzieckiem, będzie mógł zostać zakwestionowany przez inny sąd tylko z tego powodu, że osoba go wydająca nie była sędzią.
Dalsze kroki po wyroku TSUE: polski SN oceni legalność neoKRS i Izby Dyscyplinarnej w sprawie, w której zadał pytanie. Ta sprawa będzie precedensowa dla innych sądów w Polsce – na podstawie tego wyroku SN będzie mógł ocenić także legalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i SP.
Dyskusja o wieku kandydatów PiS do TK
Rozwija się nam z prędkością lawiny dyskusja, czy kandydaci PiS do TK spełniają warunki wiekowe niezbędne do ich powołania. Jedni twierdzą, że nie spełniają tych warunków, bo ustawa mówi o spełnianiu „wymagań niezbędnych do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego SN”. Jeśli ktoś ma więcej niż 65 lat (a wszyscy kandydaci mają), nie może „pełnić urzędu na stanowisku sędziego SN”, może być co najwyżej sędzią SN w stanie spoczynku, a taki nie pełni urzędu, bo nie może orzekać. Inni twierdzą, że chodzi wyłącznie o kwalifikacje merytoryczne, nie o wiek. Uważam, że pierwsze stanowisko jest poprawne, jednak chcę zwrócić uwagę na inną rzecz.