Problem z Morawieckim, który latem przekonywał Polaków, że wirus jest w odwrocie, polega nie tylko na tym, że wprowadzał wtedy ludzi w błąd. Wszystko wskazuje na to, że tak myślał i dlatego jako premier nie przygotował swojego rządu i Polski na drugą falę COVID. Zamiast tego rząd zajmował się wyborami, walką o stołki i wpadkowymi ustawami, jak np. ustawa futerkowa. O ryzyku zajmowania się problemami społecznymi w złej kolejności piszę w dzisiejszym felietonie w Magazynie Gazety Wyborczej.
Tworzenie prawa ma uznaną na świecie metodologię – nazywa się oceną skutków regulacji (OSR). Jej zadaniem jest wylanie wiadra zimnej wody na rozpalone głowy polityków, którzy właśnie uznali, że dany problem jest donioślejszy od innych, i dlatego trzeba wszystko rzucić. Jednym z elementów OSR jest racjonalne ustalenie, które problemy społeczne wymagają rozwiązania w pierwszej kolejności. To kluczowe z jednego powodu: czas parlamentarny nie jest z gumy. Parlament ma określoną liczbę posiedzeń, które trwają określoną liczbę godzin, i w danej kadencji może uchwalić określoną liczbę ustaw.
Dlatego potrzebna jest selekcja problemów, które zasługują na rozwiązanie legislacyjne w pierwszej kolejności. OSR dogłębnie analizuje problem oraz pokazuje, co się stanie, gdy się go nie rozwiąże. Premier na podstawie OSR może ocenić, które problemy są kluczowe, bo ich nierozwiązanie spowoduje najpoważniejsze negatywne skutki.
U nas jednak błyskawiczny, intuicyjny OSR przeprowadza siedzący na kanapie przed telewizorem lub komputerem Jarosław Kaczyński. Jego ogląd sytuacji decyduje, jakie problemy się rozwiązuje, a jakich nie. Jeśli jesteś kotem albo innym zwierzęciem futerkowym, masz szczęście. Ale jeżeli znajdujesz się poza empatycznym zasięgiem emocji Kaczyńskiego, to masz pecha. To legislacja współczucia. To polityka indywidualnego wglądu w to, co dobre i słuszne. Znane zresztą z historii. Kiedy Saparmurat Niyazov, dożywotni prezydent Turkmenistanu, rzucił w 1997 roku palenie, nakazał to samo wszystkim członkom gabinetu. A ponieważ akurat kochał konie, to zrobił dla nich wiele dobrego. Dodatkowo zakazał baletu, opery, a także noszenia brody oraz długich włosów przez mężczyzn. Nie wiem dlaczego. Może po prostu ich nie lubił.
Tak to wygląda. Kiedy Słońce Narodu nie ma akurat nikogo w szpitalu, trudniej o ustawy reformujące służbę zdrowia. Jeśli akurat nie ma dzieci, trudno o reformę dziecięcej opieki psychiatrycznej. Ale za to, jeśli coś kocha lub czegoś nienawidzi, ta miłość lub nienawiść stają się najlepszym powodem uchwalenia ustawy.
Więcej na ten temat pod linkiem:
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,26382813,marcin-matczak-jako-prawnika-ustawa-futerkowa-niepokoi-mnie.html