Posts tagged przyzwoitosc

Instytucje-wydmuszki czyli strategia BMW w powołaniach do TK, KRS i SN

Niszczenie sądów i sędziów rzadko odbywa się współcześnie tak, jak ma to miejsce w Turcji. Tam prezydent wsadza sędziów do więzienia (podobnie jak akademików i dziennikarzy) za rzekome popieranie przebywającego za granicą odpowiednika naszego Sorosa. Mimo że zgodnie z planami naszych przywódców chcemy być Turcją, w Polsce, którą od Turcji różni to, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, instytucje sądowe niszczy się w inny, znany z najnowszej historii sposób – przez ich wydrążanie.

Wydrążanie, znane w literaturze jako „hollowing out”, polega na formalnym pozostawieniu instytucji, ale pozbawieniu jej zupełnie treści i funkcji. W ten sposób zawsze można powiedzieć, że trybunał, sąd czy rada działają, podczas gdy są już tylko wydmuszkami. Działanie takie jest bardziej skuteczne, bo zlikwidowanie sądu albo wsadzenie sędziów za kratki mogłoby spowodować w niektórych krajach poważne protesty. A tak jest spokojniej.

Jak przebiega wydrążanie? Poprzez tzw. mierne powołania (“mediocre appointments”). Zamiast ludzi wykwalifikowanych do instytucji chroniących państwo prawa powołuje się ludzi, którzy nie mają kwalifikacji merytorycznych, etycznych, albo po prostu nie mają kręgosłupa. Ludzie ci w normalnych warunkach nigdy nie trafiliby do tych instytucji, więc są bezgranicznie wdzięczni za to powołanie, co objawia się w lojalności wobec powołujących. Co więcej, jedyną szansą powołanych na pozostanie na stanowiskach jest obrona pozycji tych, którzy ich powołali. W ten sposób koło lojalności się domyka.

Instytucja powstała w wyniku miernych powołań jest łatwym do sterowania narzędziem w rękach polityków, którym normalne instytucje państwa prawa przeszkadzają w działaniu, bo je recenzują. Po pierwsze, osoby zasiadające w instytucjach są wobec polityków bezgranicznie lojalne, pod drugie, ponieważ nie mają kwalifikacji, są podatne na sterowanie merytoryczne (bo same nie wiedzą, co robić) oraz sterowanie moralne (a raczej amoralne), ponieważ nie potrafią się sterującemu sprzeciwić. Dzięki temu instytucje, które powinny być recenzentem polityków, stają się ich klakierami.

Powyższy proces wydrążania instytucji przez mierne powołania oczywiście nastąpił u nas najpierw w przypadku Trybunału Konstytucyjnego. Przykładem miernego powołania było powołanie sędzi Julii Przyłębskiej, której kwalifikacje sędziowskie zostały drastycznie nisko ocenione w przeszłości. Nie stało to jednak na przeszkodzie powierzeniu jej najwyższej funkcji sędziowskiej w Polsce. Także inne powołania do TK budziły poważne wątpliwości w zakresie etycznym (tu przykładami są Muszyński czy Zielonacki), czy też w zakresie niezależności i apolityczności. W efekcie tych i innych działań Trybunał stał się wydmuszką, i nie tylko nie pełni swojej podstawowej roli recenzowania ustaw rządzącej większości, ale aktywnie wspiera ją w niszczeniu innych instytucji, w tym KRS i SN.

Proces wydrążania z treści przez mierne powołania przeniósł się następnie na KRS. Niektórzy sędziowie w niej zasiadający mają na swoim koncie dyscyplinarki oraz przerażająco niski wynik 90-procentowych uchyleń wyroków w wyższych instancjach, co oznacza, że niemal wszystkie ich wyroki były błędne. To powoduje, że sędziowie-członkowie KRS są zadowoleni z tego, że dostali stołek i ani ważą się sprzeciwić politykom zasiadającym w KRS, kiedy ci na przykład oceniają sędziów na podstawie listy wizyt w siedzibie Komisji Europejskiej. W ten sposób KRS, zamiast pełnić swoją konstytucyjną rolę ochroniarza sędziowskiej niezawisłości, jest wygodnym narzędziem jej niszczenia.

Wreszcie proces wydrążania w całej swej okazałości jest widoczny w powoływaniu sędziów do Sądu Najwyższego. Tu nawet nie udaje się, że strategia BMW (bierny, mierny, ale wierny) jest strategią jedyną. Powołania prokuratora Rocha, który kazał przesłuchiwać rodzącą kobietę, co zostało uznane za równe torturom i nieludzkiemu traktowaniu, czy też powołania takich osób, jak mec. Tomczyński, z jego wątpliwą etycznie przeszłością, czy mec. Ułaszonek-Kubacka z dyscyplinarką, dowodzą, że trend został utrzymany. Chyba najbardziej jaskrawym przykładem miernego powołania było dopchnięte kolanem powołanie prof. Zaradkiewicza. I nie chodzi tu o merytorykę – na prawie cywilnym kandydat się bardzo dobrze zna. Chodzi o kręgosłup, a raczej jego brak, oraz o zależność od Ministra Ziobry. Skoro dzisiaj profesor zmienił zdanie w sprawie związków tej samej płci, bo minister potrzebował odpowiedniego dokumentu na posiedzenie KRS, w ilu sprawach w przyszłości sędzia SN Zaradkiewicz zmieni zdanie, bo czegoś będzie potrzebował minister Ziobro?

Nie ma żadnego znaczenia, czy instytucję niszczy się przez likwidację czy przez wydrążenie. Efekt jest ten sam – instytucja chroniąca państwo prawa nie działa, bo nie może pełnić swojej funkcji. A politycy robią wtedy, co chcą. I dlatego trzeba się wydrążaniu przeciwstawiać.

Jak prowadzić kampanię wyborczą na stanowisko sędziego w Polsce po 2015 roku – przykład prof. Zaradkiewicza i mec. Tomczyńskiego

 

24 października 2016 przestawiłem w poście na FB krótką analizę konta Twitter prof. Kamila Zaradkiewicza (konta, niestety, już nieistniejącego). Wskazałem wtedy, że podejmuje on wiele aktywności, które przedstawiają go jako idealnego kandydata na sędziego TK. Sformułowałem nawet 10 rad dla kogoś, kto prowadziłby kampanię wyborczą w celu uzyskania stanowiska sędziego w Polsce po roku 2015 (wszystkie rady zostały oparte na autentycznych wpisach prof. Zaradkiewicza). Rady te przypominam poniżej, a robię to dlatego, ponieważ w ślady K. Zaradkiewicza idzie obecnie mec. Adam Tomczyński, kandydat na sędziego SN. Ale najpierw przypomnijmy rady oparte na profilu K. Zaradkiewicza:

1.  Wybierz sobie hasło, które brzmi wystarczająco niezłomnie i twardo, ale jednocześnie inteligencko: na przykład „Do tych, co mają tak za tak, nie za nie — Bez światłocienia”

2.  Pokaż ludzką, ale i tradycyjną twarz – zamieszczaj fotografie z rodziną, najlepiej w tradycyjnych, góralskich strojach.

3.  Jeśli masz konto na Twitterze, retweetuj oficjalne wypowiedzi Prezydenta RP, który mówi, że próba skoku na TK nie może stanąć na przeszkodzie ważnym zmianom dla Polski. Dodaj piękne zdjęcie charyzmatycznego Prezydenta.

4.  Bądź wierny i nie bój się okazywać emocji – ze wszystkich możliwych ludzi, którym można okazać szacunek, okazuj go żołnierzom wyklętym; opisz ze szczegółami swój osobisty proces żałoby po katastrofie smoleńskiej.

5.  Bądź bezstronny – ze wszystkich ludzi, których można krytykować, krytykuj wyłącznie obecnego Prezesa TK Rzeplińskiego i byłego prezesa TK Stępnia, no może jeszcze Sorosa, Borysa Budkę z PO i Fundację Batorego, no i generalnie wszystkich krytykowanych przez Prawo i Sprawiedliwość.

6.  Bądź zdecydowany, nie bierz jeńców – jeśli ktoś broni Trybunału, nawet jeśli jest Prezesem francuskiego czy niemieckiego sądu konstytucyjnego, napisz wyraźnie, że obaj są socjalistami, wklej na profil informację, że sąd konstytucyjny Twojego kraju był komunistyczną instytucja fasadową; popraw wskazaniem, że TK jest winny dzikiej reprywatyzacji, a co.

7.   Nie wstydź się swojej wiary – przypomnij od czasu do czasu, że brakuje w wolnej Polsce głosu księdza Popiełuszki. Wklej zdjęcie Księdza z młodości.

8.   Bądź wrażliwy na ludzką krzywdę – poinformuje oficjalnie, że zacząłeś śledzić profil Misiewicza w momencie, kiedy stał się on przedmiotem bezpardonowych ataków.

9.   Wspieraj tych, którzy ciebie wspierają – jeśli ktoś pisze, że powinieneś zostać sędzią TK, pokaż wszystkim kilkadziesiąt razy, że ludzie naprawdę chcą, żebyś został sędzią, a nawet zbierają w tym celu podpisy.

10. Bądź w tym wszystkim wstrzemięźliwy i taktowny – nigdy nie mów, że chcesz zostać sędzią, ani jakie są twoje sympatie polityczne, bo to byłoby zbyt oczywiste.

Jak powiedziałem, mec. Tomczyński ewidentnie skorzystał z moich rad! Na jego profilu na Twitterze (@artomczynski) w ostatnim czasie, już po ogłoszeniu kandydowania do SN, zauważamy następujące aktywności:

– mocne zainteresowanie Rotmistrzem Pileckim („patriotyczny rock, pieśń o ROTMISTRZU, polecam”, „WITOLD PILECKI – dzięki”),

– wyraźne przeciwstawienie zdrowego, polskiego patriotyzmu zgniłej sympatii do Unii Europejskiej: „[cytat z innej osoby: „gdy słyszę Odę do radości to drżę”] – ja drżę i zatrzymuję się na dźwięk polskiego hymnu.”

– krytykę kulinarną polityków PO („Bronisław  Komorowski – bigos, Ewa Kopacz – kotleciki ładnie pachną, Rafał Trzaskowski – dżem (…) I jak ich wszystkich traktować poważnie?”)

– analizy porównawcze stanu praworządności w Polsce i za granicą („kornik, policja, sądy – u nas to naruszenie prawa UE, u nich to NORMALKA”)

– mocne wsparcie dla kampanii Patryka Jakiego („ma zdrowie i ma słuchaczy”, „Jaki bije Trzaskowskiego na głowę naturalnością i otwartością, no i ODDAJE kamienice”),

– bezpośrednie, wyraźne uwielbienie dla Premiera: „Morawiecki trafia do ludzi – bardzo dobre przemówienie w Sandomierzu”, „tak, ma tę umiejętność człowiek z elit, człowiek z banku, a przypatrzył się Beacie i Dudzie – jest dobrze”.

Ten ostatni element nieco mnie zaniepokoił – pomyślałem, że może jest mec. Tomczyński, kandydat na apolitycznego sędziego SN, jednak zbyt bezpośredni w deklarowaniu swoich politycznych sympatii. Może jest to jednak zbyt grubymi nićmi szyte? Kamil Zaradkiewicz, jak wskazałem w radzie nr 10, był przecież jednak bardziej wstrzemięźliwy…

Ale w końcu zrozumiałem, że nie doceniam mecenasa. Przecież Kamil Zaradkiewicz swoją kampanię wyborczą na sędziego TK przegrał! Może właśnie ta wstrzemięźliwość go zgubiła? Mec. Tomczyński jak każdy inteligentny człowiek uczy się na błędach i opowiada się jednoznacznie za  jedyną słuszną siłą polityczną. Co za spryt!

Działania obu panów dowodzą, że chyba jednak powinniśmy w Polsce, wzorem USA, wprowadzić powszechne wybory na niektóre stanowiska sędziowskie. Ależ byłaby to fascynująca kampania wyborcza!

PS. Zawsze, kiedy napiszę ironiczny i sarkastyczny post, zastanawiam się, czy go otwartym tekstem jednak nie wyjaśnić. Ale odrzucam tę pokusę. Trzeba wierzyć w ludzką inteligencję.