Rysunek – Aleksandra Lechańska
Zawsze chciałem zostać pogromcą mitów. Okazję daje jak zwykle niezastąpiony rząd RP i Prezydent uzasadniając na różne sposoby, że czarne jest białe, a więc że kadencja I Prezes SN, która zgodnie z Konstytucją trwa 6 lat, może trwać krócej.
Argument główny to teza, że kadencja I Prezes nie jest święta, bo istnieje wiele sytuacji, w których może być przerwana. Te sytuacje powodują, że ktoś przestaje być sędzią, a tym samym przestaje być Prezesem Sądu. Przykłady: rezygnacja sędziego z bycia sędzią, skazanie sędziego za przestępstwo przez sąd i usunięcie z zawodu, i mój ulubiony przykład – śmierć sędziego.
Skoro pozbawienie statusu sędziego w powyższych przypadkach niewątpliwie skutkuje pozbawieniem pozycji I Prezesa SN (bo skutkuje), to – argumentuje rząd i Prezydent – przejście w stan spoczynku też ma taki skutek. Skoro prof. Gersdorf przechodzi w stan spoczynku, przestaje być sędzią, a ponieważ przestaje być sędzią, przestaje być Prezesem – tak jak w przypadku rezygnacji z własnej woli, albo w przypadku skazania przez sąd. Logiczne, prawda?
Niestety, nie. Konstytucja chroni kadencję I Prezes ze względu na ochronę podstawowej wartości konstytucyjnej, jaką jest niezależność sądownictwa (art. 173 Konstytucji). To jest rama, w której argumenty rządu i Prezydenta trzeba rozpatrywać, i to jest narzędzie, która te argumenty rozbija w puch. Otóż nie ma żadnego problemu, kiedy zdarzenie pozbawiające Prezesa statusu sędziego pochodzi z wewnątrz władzy sądowniczej (dobrowolna rezygnacja albo skazanie przez SĄD) lub jest efektem siły wyższej (śmierć Prezesa). Naruszenie konstytucji pojawia się wtedy, kiedy zdarzenie pozbawiające Prezesa statusu sędziego pochodzi od innej władzy – ustawodawczej bądź wykonawczej. Innymi słowy, śmierć nie jest niekonstytucyjna, a przeniesienie sędziego w stan spoczynku przez parlament (władza ustawodawcza) lub Prezydenta (władza wykonawcza) jest. Dlatego sędzia Kennedy z Sądu Najwyższego USA może napisać do Prezydenta Trumpa list, w którym informuje, że dobrowolnie przechodzi na emeryturę. Gdyby jednak to Prezydent Trump napisał do sędziego Kennediego, że go na emeryturę wysyła, to sędzia Kennedy swoją odpowiedzią zrobiłby Prezydentowi Trumpowi z mózgu jesień średniowiecza.
Obniżenie wieku, w którym sędziowie przechodzą w stan spoczynku, jest oczywiście dozwolone Konstytucją. Ale ponieważ nie jest działaniem siły wyższej ani dobrowolną decyzją sędziów, a działaniem innej władzy, musi respektować zasadę niezależności władzy sądowniczej. Dlatego musi być wprowadzone na przyszłość, wobec nowo powołanych sędziów, nie zaś natychmiast wobec urzędujących. Gdy wchodzi w życie natychmiast, przerywa pracę sędziego, a więc wpływa na jego orzekanie. A tym samym ogranicza jego lub jej niezależność.
Z tego powodu jeśli sędzia przestaje być sędzią przez działania innej władzy, która tym działaniem narusza niezależność sądownictwa, to taka sytuacja jest rażąco niekonstytucyjna. Takie niekonstytucyjne działanie innej władzy, w odróżnieniu od śmierci, wyroku sądu bądź dobrowolnej rezygnacji sędziego, nie może przerywać kadencji I Prezes SN. Gdyby było inaczej, rząd bądź Prezydent mogliby właściwie dowolnie pozbawiać I Prezes statusu sędziego – np. odbierając jej obywatelstwo albo unieważniając jej pracę magisterską. Bez bycia magistrem prawa nie można być sędzią, a utrata statusu sędziego pozbawia statusu I Prezes, prawda?
Cały ten dziwny argument wziął się z pędu obecnej władzy do jedynowładztwa. Mam wrażenie, że nie może sobie ona wyobrazić rządzenia, w którym trzeba z kimś dyskutować, przekonywać i ustalać, a tak jest w państwie opartym na trójpodziale władzy. W efekcie ludziom przedstawiającym takie argumenty, jak powyższy, w głowie się nie mieści, że bycie przywódcą to naprawdę coś więcej niż mówienie ludziom, co mają robić.
A ja mam pytanie. Czy nie warto by było zaskarżyć tę ustawę do Trybunału konstytucyjnego by pokazać Polakom jak bardzo ten organ chce się władzy przypodobać? Jakich argumentów by użyli by tą łatwą do obalenia ustawę bronić.
Nie warto. Gdyby TK ją osądził i w obecnym, nielegalnym składzie uznał, że jest zgodna z Konstytucją, to nigdy już nie można by było jej ponownie oceniać przed TK. A dość ważną rzeczą jest, żeby w przyszłości niezależny Trybunał to zrobił.
Panie Profesorze, prosiłbym o wyjaśnienie pewnej wątpliwości. Podczas wczorajszej konferencji prasowej Prezes Iwulski stwierdził, że sędziowie SN, którzy ukończyli 65 rok życia i złożyli oświadczenia o woli dalszego pełnienia urzędu (zarówno te w trybie przepisów przejściowych ustawy, jak i oparte bezpośrednio o Konstytucję), zachowują status czynny do momentu zakończenia procedury przed KRS, gdzie trafiły ich oświadczenia. Stwierdził również, że wobec sędziów, którzy ukończyli 65 rok życia, a nie złożyli żadnego oświadczenia, ustawa wywarła skutek prawny – czyli zostali przeniesieni w stan spoczynku. Przyznam, że to oświadczenie wprawiło mnie w konsternację. Skoro bowiem zgadzamy się z tym, że Pierwsza Prezes SN nie utraciła swojej funkcji z dniem wejścia w życie ustawy, a to z uwagi na zawarte w Konstytucji gwarancje dalszego pełnienia urzędu, to czy nie jest niekonsekwencją ze strony SN akceptacja równie niekonstytucyjnych rozwiązań odnoszących się do pozostałych sędziów, którzy ukończyli 65 lat? Przecież każdemu z nich art. 180 ust. 1 Konstytucji gwarantuje nieusuwalność, a obniżenie wieku przejścia w stan spoczynku w przypadku sędziów, którzy już w SN orzekają, nie jest niczym innym, jak usunięciem ich z urzędu. Nie do końca rozumiem, jaki według logiki wynikającej z wypowiedzi Prezesa Iwulskiego miałby być aktualny status Pierwszej Prezes SN. Czy została ona przeniesiona w stan spoczynku, ale z uwagi na konstytucyjnie określoną, sześcioletnią kadencję, w dalszym ciągu pełni ona funkcję Pierwszego Prezesa, chociaż nie może już orzekać? Czy może gwarancja 6-letniej kadencji stanowi czynnik odróżniający Pierwszą Prezes od pozostałych sędziów powyżej 65 roku życia i z tego względu jako jedyna, która nie złożyła oświadczenia, nie przeszła ona w stan spoczynku? Jakie jest Pana Profesora zdanie na ten temat?
Dla mnie także stanowisko sędziego Iwulskiego nie jest w pełni jasne. Rozumiem, że uznaje on możliwość bezpośredniego zastosowania Konstytucji do prezesostwa prof. Gersdorf, bo norma konstytucyjna ustalająca jej kadencję jest w pełni jasna i precyzyjna. Zdaniem sędziego Iwulskiego, sprawa zakończenia orzekania przez sędziów nie jest tak jasno regulowana Konstytucją jak kadencja, więc w tym zakresie sędzia Iwulski nie stosuje Konstytucji bezpośrednio. Tym samym jednak zdaje się popadać w sprzeczność – jeśli bowiem przyznaje, że prof. Gersdorf traci przymiot sędziego, to trudno będzie mu obronić tezę, że pozostaje I Prezesem. Dlatego nie zgadzam się z jego stanowiskiem.
Mam pytanie dotyczace Art 180 Konstytucji mowi: 1. Sędziowie są nieusuwalni oraz 4.Ustawa określa granicę wieku, po osiągnięciu której sędziowie przechodzą w stan spoczynku.
Czy sedziowie ktorzy zostali sedziami przed wejsciem w zycie nowej ustawy nie powinni byc objeci dzialaniem poprzedniej ustawy, jakoze prawo nie dziala wstecz? Czyli nowa ustawa powinna dotyczyc tylko nowo powolanych sedziow? Nie jestem prawnikiem, ale przechodze teraz przyspieszony kurs z zakresu prawa w obliczu sytuacji w naszym kraju.
Jest dokładnie tak, jak Pani mówi. Parlament może zgodnie z Konstytucją obniżyć wiek spoczynku sędziów, ale nie może go stosować do sędziów urzędujących. Nie jest to w sensie ścisłym działanie prawa wstecz, ale podobna zakazana praktyka – zmiana warunków gry w czasie jej trwania. Gdyby zastosowano ten nowy wiek tylko do nowo powoływanych sędziów, nie byłoby żadnego problemu. A tak jest i to ogromny.
Wiceszef nowej KRS Johann w wywiadzie ‘Kropka nad i’ stwierdzil, ze obnizenie wieku przechodzenia sedziow SN jest wynikiem obnizenia wieku emerytalnego, ktory obowiazuje kazdego obywatela. Ale widze tu niekonsekwencje, poniewaz ustawa obnizyla o obnizeniu wieku emerytalnego obnizyla wiek inaczej dla kobiet inaczej dla mezczyzn. Czyli takie tlumaczenie Pana Johanna nie ma dla mnie sensu. ( odowluje sie do wywiadu ok. 4.30 minuta trwania wywiadu).
Poza tym wiek emerytalny dla obywateli jest uprawnieniem, a dla sędziów obowiązkiem. Gdzie tu równość?
Mam pytanie dot. prawa o zgromadzeniach. O ile dobrze rozumiem, jego skutkiem jest de facto bezterminowe zawłaszczenie miejsca publicznego przez miesięcznice smoleńskie. Innymi słowy, wyklucza się możliwość wykorzystania tego miejsca publicznego do innych zgromadzeń, bo jest ono “zaklepane” z powodu cykliczności miesięcznic smoleńskich.
Czy w poprzednim stanie prawnym (tj. gdy prawo nie rozróżniało zgromadzeń cyklicznych i zgromadzeń niecyklicznych) można było osiągnąć ten sam efekt? Przykładowo, czy coś stało na przeszkodzie temu, aby organizator złożył do wójta 10 wniosków dotyczących tego samego miejsca publicznego na 10 kolejnych lat? Chyba nie było zakazu zbyt wczesnego występowania z wnioskiem.