W artykule Janusza Schwertnera (link: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/prof-malgorzata-manowska-zglosilam-swoja-kandydature-do-sadu-najwyzszego-artykul/3m5yz58.amp) czytamy o prof. Małgorzacie Manowskiej, dyrektorce Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury prawdopodobnej kandydatce na I Prezes Sądu Najwyższego.
Autor pisze:
„Dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury może wrócić do orzekania, a tym samym – ubiegać się o pracę sędziego Sądu Najwyższego (co za tym idzie – również I Prezesa SN) dzięki zmianie w artykule 77 prawa o ustroju sądów powszechnych.”
Zmiana, o której pisze autor wygląda tak:
Jednostką nadzorowaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości jest oczywiście Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury. Oznacza to, że przed tą zmianą prof. Manowska, która jest dyrektorem tej Szkoły, nie mogłaby zostać sędzią SN, a więc i Prezesem SN. Przepis, który jej to uniemożliwiał, obowiązywał od 2012 roku i nagle został zmieniony na ostatnim posiedzeniu Sejmu – przez wykreślenie zaznaczonych powyżej słów.
Podkreśla się to zresztą otwarcie w uzasadnieniu do tej zmiany:
Nie wiem, dlaczego tak się nie stało, ale moim zdaniem informacja ta powinna była trafić na pierwsze strony gazet i czołówki serwisów informacyjnych. Sędziego do SN wybiera niby niezależna KRS, kandydatów na Prezesa SN wybiera Zgromadzenie Ogólne niby niezależnego sądu, a my na długie miesiące przed tymi decyzjami mamy:
- informacje prasowe o możliwym kandydowaniu prof. Manowskiej na stanowisko I Prezes SN,
- pochlebne wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości (Ł. Piebiak) o kandydatce,
- zmianę prawa, która umożliwia kandydatce złożenie wniosku do KRS w sprawie jej powołania do SN, a która nie jest uzasadniona, bo KSSiP jest nadzorowana przez Ministerstwo, a więc od niego zależna, a przecież sędzia powinien być niezależny,
- informację, że kandydatka złożyła do KRS wniosek o powołanie jej do SN.
Nie trzeba być Sherlockiem, żeby rozwikłać tę zagadkę. Jest dla mnie absolutnym skandalem, że prawo w Polsce zmienia się po to, żeby konkretna osoba, znajoma Ministra Sprawiedliwości, jego były współpracownik w rządzie, a obecnie osoba temu Ministrowi podległa, miała szansę kierować Sądem Najwyższym. Sądem, który jest elementem władzy „niezależnej i odrębnej od innych władz”, zgodnie z art. 173 Konstytucji.
Jeżeli prof. Manowska zostanie Prezesem SN, będzie to oznaczać, że obsadzenie kluczowego stanowiska w polskim sądownictwie zaplanowano poza władzą sądowniczą, przez władzę ustawodawczą i wykonawczą. A bajki o istniejącym w Polsce trójpodziale władzy będzie można opowiadać dzieciom.
Panie Profesorze, czy te słowa przekonają nieprzekonanych? Zasady i reguły to relacje, a te wymagają myślenia. Czy dotychczasowa walka z analfabetyzmem nie doprowadziła do wypromowania na wielką skalę analfabetyzmu funkcjonalnego? Wbrew powszechnej opinii, myślenie kontekstowe (relacyjne) boli, wymaga czasu i odpowiedzialności za własne wnioski. Czyż nie łatwiej symulować proces myślenia za pomocą metod Pawłowa (bodziec -> reakcja = słowo -> znaczenie)?
Mikrogram rozumu wystarczy by zrozumieć co jest grane. Dramat w tym, że przekonani nie mają na kogo głosować, bo mikrogram rozumu też wystarczy by zrozumieć, że nie ma sensu wymieniać jednej zorganizowanej grupy przestępczej na inną z tą pierwszą współpracującą od lat zorganizowaną grupą przestępczą.
A obywatele polscy są pozbawienie biernego i czynnego prawa wyborczego, więc nie mają możliwości wystawiania i wybierania swoich kandydatów do sejmu. I tu kółeczko się zamyka. Jakiekolwiek przekonywanie i myślenie traci sens. Krąg argumenty – myśl – decyzja – sprawstwo jest przerwany.
Przekonywanie obywateli pozbawionych biernego i czynnego prawa wyborczego jest czynnością jałową. To tak jakby uczyć kastratów, jak się robi dzieci. Można 100 lat tłumaczyć. Owoców z tego nie będzie.
Z tą nowelizacją świetnie komponuje się art. 12 ust. 5a pkt 1 ustawy o KSSiP (w brzmieniu obowiązującym od 21 czerwca 2017 r.), zgodnie z którym Minister Sprawiedliwości może odwołać Dyrektora KSSiP m.in. wtedy, gdy ten “nienależycie wykonuje obowiązki związane z pełnioną funkcją” (przed nowelizacją przesłanką było “niewykonywanie obowiązków …”).
Prawdziwy “bezpiecznik” sędziowskiej niezawisłości…