Jak można było się spodziewać, większość parlamentarna właśnie pokazała Unii Europejskiej, w jak głębokim poważaniu ma jej uwagi do ustawy o Sądzie Najwyższym. Złożona do laski marszałkowskiej propozycja zmiany ustawy pozwala w trybie ekspresowym wybrać sędziów i nowego prezesa najważniejszego polskiego sądu, zanim Trybunał Sprawiedliwości mógłby wycinkę sędziów i dotychczasowej Prezes zatrzymać. Podobnie więc jak w przypadku Puszczy Białowieskiej, zamiast wstrzymania pił, mamy rozkręcenie ich na wyższe obroty i metodę faktów dokonanych. Potem się powie, że już nic nie da się zrobić.
W porównaniu z zachowaniem Polski wobec USA i Izraela w sprawie ustawy o IPN, przyspieszenie przejęcia kontroli na SN jest jasnym sygnałem: nie obchodzi nas Europa, nie szanujemy jej jako naszego najważniejszego sojusznika. Kiedy chciały tego Stany Zjednoczone, potrafiliśmy zamrozić ustawę o IPN, a potem ją zmienić w ciągu 8 godzin. W sprawie SN tak nie możemy. W ten sposób odwracamy się plecami od Unii i przymilamy się do faceta, który klepie się w Helsinkach z Putinem po plecach i zdaje się szanować go bardziej niż swój własny kraj. A my żyjemy nadzieją, że jakby co, on bardziej od Putina będzie szanował nas.
Propozycja „przyspieszającej” zmiany ustawy do SN jest desperacką próbą łapanki. Obniża wymogi dokumentacyjne dla kandydatów – teraz naprawdę wystarczy po prostu chcieć być sędzią SN i przedstawić dokument potwierdzający tę chęć. Nie trzeba przedstawiać dokumentów wspierających podanie – np. opinii innych osób o kandydacie czy dorobku naukowego. Jedziemy więc zgodnie ze starą zasadą „nie dorobek, lecz chęć szczera…” Ale oczywiście w rozumieniu autorów ustawy jest to zmiana na lepsze.
Nowa ustawa zrezygnuje także z reliktu w postaci możliwości odwołania się do sądu w przypadku, gdy ktoś przegra konkurs na sędziego SN. Można wprawdzie się odwołać, ale i tak nic to nie da. Ten, którego na podstawie szczerej chęci wybierze KRS zostanie przedstawiony Prezydentowi, a dla przegranych przewidziana została nagroda pocieszenia: jeśli wygrają w sądzie, a więc jeśli sąd stwierdzi, że ten, który został sędzią, nie powinien był nim zostać, przegrani …. mogą wziąć udział w kolejnym konkursie. Oczywiście bez odwołania i tak by mogli wziąć w nim udział. Dobrze jednak, że za karę, że się bezczelnie odwołali od decyzji KRS, nie mają dożywotniego zakazu startowania do SN. Aha, ten, który został sędzią SN, bo miał chęć, oczywiście nawet po wyroku sądu nadal sędzią jest. Nie po to przecież złożył podanie i nie po to KRS się napracowała, żeby teraz byle sąd się temu sprzeciwiał.
A więc cyrk. Bez sensu, bez składu, byleby wybrać kogokolwiek, byleby zapchać ten sąd i mieć poczucie, że naprawiło się polskie sądownictwo. A że sąd po takim zapchaniu nie będzie działał, że zamiast profesora Katnera, wybitnego prawnika, któremu KRS właśnie nie przedłużyła zatrudnienia w SN będą tam ludzie, którzy na każde pytanie będą odpowiadać „to zależy…” i rozglądać się na boki. Kogo to obchodzi? Jak mawiał król Julian „prędko, prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”.
Działanie partyjnych dewastatorów z RZĄDU MNIEJSZOŚCI motywowane jest mieszaniną dyzonansu poznawczego, awersji do ryzyka i rozproszonej odpowiedzialności. Przypisywanie bezkształtnej odpowiedzialności jakiejś grupie, a nie poszczególnym osobom, jest bezproduktywne.
Należy określić konkretne rodzaje niewyobrażalnie trudnych do poniesienia przez kogokolwiek strat (prawnych, finansowych, politycznych, społecznych i moralnych etc.), a następnie – bez zbędnej zwłoki – regularnie przypisywać owe straty wszystkim faktycznie odpowiedzialnym indywiduom, personalnie!
Teraz prędko, zanim dotrze do nich, że to ma sens.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dysonans_poznawczy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Awersja_do_ryzyka
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozproszenie_odpowiedzialności
Robi na mnie wrażenie Pana wiedza prawnicza i umiejętność jej jasnego wyjaśniania. To też z ciekawością śledzę Pana poczynania, co by się przekonać czy merytoryczne argumenty mają jakiekolwiek szanse przeciwstawić się prymitywnej propagandzie. Raczej w to wątpię ale jak powiedziałem ciekaw jestem jaki efekt Pana poczynania przyniosą w praktyce.
Pozwoliłem sobie napisać gdyż uznałem, że jeśli jakimś cudem Pan to przeczyta, to może zechcę się zastanowić nad jedną kwestią.
W mojej przynajmniej opinii nie potrzebnie dodaje Pan wrzutki ze straszeniem Putinem. Ogólnie przekaz typu, że tuż za progiem czeka zły Putin i trzeba się go bać, jest już tak nachalny i powszechny, że nie wydaje mi się, aby ktoś rozsądny traktował wypowiedzi z argumentacją na Putina poważnie. Tak już nawet jest, że argumentacja typu Putin, jest używana, do uzasadniania dwóch przeciwstawnych poglądów.
To straszenie Putinem mocno przypomina, straszenie mafią sędziowską z drugiej strony. Taka oznaka bezradności przy znajdowaniu argumentacji.
Przepraszam, ale nie mam konta ani na FB, ani na Twiterze, więc zapytam w tym miejscu. Odnosząc się do twitterowej sondy, czy jest Pan świadomy, że fabryki trolli są w stanie wygenerować kilka(dziesiąt) tysięcy głosów (i komentarzy) w ciągu kilkunastu sekund? Oczywiście rozkładają ten proces w czasie, aby zmniejszyć ryzyko podejrzeń. Widać to bardzo wyraźnie na portalu wp.pl, gdzie komentarze są w mniejszym stopniu kontrolowane niż np. w Onecie. Proszę obserwować fora w okresie kluczowych wydarzeń politycznych. Nie można tego nie dostrzec. Odnoszę wrażenie, że ten istotny fakt umyka znacznej części naszego społeczeństwa.
,,byleby wybrać kogokolwiek”- nie można się z tym zgodzić, zapewne nie o to chodzi aby wybrać kogokolwiek, wtedy całe deforma była by bez sensu.
Tak przy okazji byłaby ona w dużej części pozbawiona sensu także wtedy gdyby ustawa o SN nakazywała losowanie składów w poszczególnych sprawach. Dlaczego chwalą się losowaniem w sądach powszechnych ,a w SN i TK tego losowania akurat nie ma ? Pytanie retoryczne. Aż prosiło by się o projekt nowelizacji wniesiony przez opozycję dot. losowania składów w SN i TK. Na zasadzie sprawdzam, a po oczywistym odrzuceniu wskazuję w debacie publicznej na to że okazano
prawdziwe intencje